Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie będzie „Teraz K... My”, gdy do partii przyjdą ludzie, którzy nie chcą być urzędnikami [ROZMOWA]

rozm. Marcin Darda
Jarosław Flis: należy doprowadzić do sytuacji, by do partii zechciały przyjść osoby, którym nie będzie zależeć na byciu urzędnikami
Jarosław Flis: należy doprowadzić do sytuacji, by do partii zechciały przyjść osoby, którym nie będzie zależeć na byciu urzędnikami Andrzej Banaś/archiwum Polska Press
Rozmowa z doktorem Jarosławem Flisem, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Doły partyjne PiS nie mogą się doczekać utworzenia rządu, bo to oznacza podział tysięcy stanowisk w terenie. Tłumaczą, że to „naturalna kolej rzeczy”. Czy rzeczywiście naturalna?
To jest spirala, którą dość ciężko zahamować. Jeśli jedna formacja obstawiła urzędy swymi działaczami, ich pociotkami i członkami politycznych orszaków, to konkurencja najpierw mówi, że „to skandal”, że to ludzie niekompetentni. Gdy dochodzi do władzy, dochodzi też do narracji, że potrzeba ludzi kompetentnych, a po czym poznać kompetentnego? Ano po tym, że jest „od nas”, a jak jest od nas, to jest nie tylko kompetentny, ale przede wszystkim lojalny. Tak się czyści do spodu, choć są kraje, które po zmianie ekipy rządowej czyszczą kadry aż do sprzątaczek i uchodzą za cywilizowane.

CZYTAJ: Działacze PiS liczą na kilkaset stanowisk w regionie łódzkim [tresc_platna]

Ale to często jest psucie tej tkanki państwa. Zawsze w kampanii wyborczej mamy ekipę, która mówi o odpolitycznieniu administracji, ale po wyborach okazuje się zawsze, że jeden aparat partyjny na publicznych stanowiskach zastępowany jest przez drugi i to wszystko.
Nie jest to jakiś generalny plan - to wynika ze sposobu organizacji polskich partii politycznych. Spoiwem polskich partii jest tylko to, że są to spółdzielnie różnych ludzi aspirujących do funkcji publicznych i tak się w nich rozstrzyga to, kto ma władzę. Lepszy w partii zawsze będzie ten, kto da lepiej pożyć kolegom: ma więcej kolegów, bo koledzy mają lepsze posady na publicznych stanowiskach. Tą metodą, oddolnie, na zasadzie, że zły pieniądz wypiera pieniądz lepszy, partie stosują kryterium awansu. W tym sensie jest to naturalna kolej rzeczy, że innych kryteriów partie raczej nie stosują. Nad partyjnym kolegą kontrolę ma się najlepszą wtedy, gdy oferuje mu się posadę.

Tę zasadę „Teraz Ku...a My” da się jakoś zatrzymać?
Tylko przez zlikwidowanie popytu. Ale w istocie pytanie o tę zasadę jest pytaniem o to, czy da się polskie partie zorganizować inaczej, a nawet więcej, bo chodziłoby też o odejście od obecnej ordynacji wyborczej. Nie chodzi tu wcale o wzór brytyjski , bo ten najlepszy nie jest, ale o taki, który przynajmniej dawałby nadzieję na to, że nad tą zasadą TKM da się jakoś zapanować. A żeby nad tym zapanować, trzeba wyeliminować pewien styl uprawiania polityki, czyli styl wewnętrzny, będący wewnętrzną wojną wszystkich ze wszystkimi oraz wewnątrzpartyjnego budowania politycznych orszaków czy też dworów, które trzeba kontrolować poprzez posady, by mieć w partii odpowiednią liczbę szabel dla utrzymania władzy. Aby to zmienić, należy doprowadzić do sytuacji, by do partii zechciały przyjść osoby, którym nie będzie zależeć na byciu urzędnikami. To byłby właśnie ten brak popytu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rawamazowiecka.naszemiasto.pl Nasze Miasto