Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z najbardziej prawego i uczciwego człowieka można zrobić ludzką świnię [RECENZJA "Jestem Mordercą"]

Paulina Rezmer
Recenzja filmu Arkadiusza Jakubika
Recenzja filmu Arkadiusza Jakubika kadr z filmu
Chciałoby się więcej, intensywnie i soczyściej. Jak w „Zodiaku” D. Finchera albo „Dahmerze” D.Jacobsona. Chciałoby się polowania na mordercę, walki o sprawiedliwość za wszelką cenę i tego jednego złego, na którego można zrzucić całą winę. Ale w „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy, nie ma na to miejsca.

"Władza, pieniądze, ambicje, awans społeczny powodują, że nawet z najbardziej prawego i uczciwego człowieka można zrobić ludzką świnię zdolną do najgorszych okropieństwo". Tak o najnowszym filmie Macieja Pieprzycy mówi Arkadiusz Jakubik. W "Jestem mordercą" ta transformacja dokonuje się z przyzwoleniem władzy. I całego społeczeństwa.

Historia domniemanego polskiego seryjnego mordercy, wampira z Zagłębia, służy jedynie za punkt wyjścia. Nie brutalne zabójstwa kobiet są tu jednak osią wydarzeń. Na pierwszym planie wraz z czasem trwania filmu coraz pewniej i bezczelniej rozpycha się rzeczywistość Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, gdzie bardziej od prawdy liczą się odtrąbiony sukces i wódka wypita z pierwszym sekretarzem.

Pieprzyca powoli i metodycznie spycha bohaterów - a razem z nimi widzów - w niepomierną pustkę. Przewodnikiem wycieczki po beznamiętnym Zagłębiu lat 70-tych jest młody porucznik Janusz Jasińki (Mirosław Haniszewski). Wie, że z chwilą przejęcia dowodzenia w grupie zajmującej się sprawą wampira wstępuje na minę. Nie wie jeszcze tylko, jaka jest siła jej rażenia.

Przykładny ojciec i wzorowy milicjant początkowo robi wszystko, żeby się wykazać. Jest ambitny, a jego intencje są szczere, proponuje więc niekonwencjonalne rozwiązania, sięga po fachową literaturę zza żelaznej kurtyny, szuka prawdy wypalając po nocach jedną paczkę papierosów za drugą. Moment, w którym udaje się schwytać podejrzanego Wiesława Kalickiego (Arkadiusz Jakubik) i ogłosić sukces niezawodnej przecież milicji jest początkiem końca obu głównych bohaterów.

W trudnych czasach PRL-u za zasługi płaci się służbowym mieszkaniem, czekoladą i zagranicznymi papierosami, więc Jasiński ukrywa błędy w śledztwie. Przekonani o finale sprawy przełożeni uciszają sumienia morzem wódki i gratulacjami bez końca. Co dalej?

„Jestem mordercą” to tylko z pozoru powierzchowna opowieść o słusznie minionych czasach. W jednej ze scen z ust radzieckiego oficera, postaci zupełnie bez znaczenia dla fabuły, pada, że w Związku Radzieckim „wampirów nie ma”. Ale w Polsce Ludowej Pieprzycy wampirami są wszyscy. Wytresowany przez system i obojętny na to co się z nim stanie Kalicki, jego żona łasa na milion złotych za pomoc w schwytaniu mordercy, w końcu nawet dzieci, które składają fałszywe zeznania. Wampirem jest Jasiński kupujący przyjaźń Kalickiego za swojską kiełbasę i mecz Górnika Zabrze, a sprzedający jego życie za kolorowy telewizor od pierwszego sekretarza. Krew i życie wysysają z otoczenia przełożeni porucznika, który ten sam mechanizm stosuje wobec swoich podwładnych, rodziny i przyjaciół.

Zdania wywołujące trzęsienia ziemi padają w "Jestem mordercą" często, choć tylko jedno z nich jest wykrzyczane. "Zabijałem czy nie zabijałem?" pyta zdesperowany Kalicki. To nie jest ważne dla śledczych. Choć w filmie umiera tylko skazany na stryczek domniemany wampir z Zagłębia, tak naprawdę martwi są wszyscy.

Arkadiusz Jakubik: Z najbardziej uczciwego człowieka można zrobić ludzką świnię

Agencja TVN

Źródło: Głos Wielkopolski

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto