Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew miał trzech trenerów, nie był Realem, był za to w kinie

Dariusz Piekarczyk
Widzew grał w III lidze
Widzew grał w III lidze Fot. Krzysztof Szymczak
Meczem wstydu rozpoczął Widzew Łódź drugi z rzędu sezon w III lidze. Na szczęście koniec był radosny.

5 sierpnia 2017 roku widzewiacy zaprezentowali się kibicom w podwarszawskim Sulejówku. Miejscowa Victoria, która debiutowała w III lidze, a gra na tym szczeblu była dla tego klubu największym w historii sukcesem, mierzyła się ze sławnym Widzewem. Nic to, że po dawnej sławie została nazwa, ale jak mówią w III, a obecnie II lidze, Widzew to zawsze Widzew. Na mecz przyszło około 1.000 kibic ów . Nigdy wcześniej na tamtejszym stadionie tylu ludzi na meczu Victorii nie widziano. Miejscowi fani obejrzeli wielki mecz Victorii, która sensacyjnie pokonała łodzian 2:1 (0:0). Gola dla pokonanych strzelił Marcin Kozłowski. Mecz w Sulejówku był jednocześnie pożegnalnym Przemysława Cecherza jako trenera klubu z Piłsudskiego 138. Los szkoleniowca przesądzony był już zresztą przed meczem. Po ostatnim gwizdku sędziego Jarosław Cecherz powiedział za to: „Zastanawiałem się, czy nie dać L4 i nie przyjechać na to spotkanie, ale podjąłem decyzję, że jak ginąć to w mundurze. Za to „za rogiem” czekał już Franciszek Franz Smuda, szkoleniowiec z którym związane były wielkie sukcesy łodzian. W roli trenera trzecioligowego wówczas Widzewa zadebiutował 12 sierpnia (sobota) w meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki . Ponad 15.000 kibiców zgromadzonych na stadionie przy Piłsudskiego skandowało „Witamy w domu”. A już po meczu, który widzewiacy wygrali 2:0 (0:0) fani oszaleli z radości. Taki był powrót Franza do Widzewa.W trzeciej kolejce łodzianie odprawili z kwitkiem Wartę Sieradz wygrywając 3:0 (1:0). Kiedy 26 sierpnia łodzianie wygrali u siebie z MKSEłk 4:0 (0:0) wśród fanów zapanowała prawdziwa euforia - „Franek Smuda, czyni cuda” - skandowała trybuna pod Zegarem.Nic jednak nie trwa wiecznie i 16 września widzewiacy zostali zastopowani remisując w Morągu z Huraganem 1:1 (0:0). Jeden punkt dał widzewiakom pierwsze miejsce w tabeli, po dotychczasowy lider Lechia Tomaszów przegrał w Łowiczu z Pelikanem aż 1:4 (1:1). Trenerem „Ptaków” był wówczas Marcin Płuska, były szkoleniowiec Widzewa.
14 października 2017 przeszedł za to do historii małego Wikielca (warmińsko-mazurskie). Tamtejsza drużyna zremisowała bowiem tego dnia z łodzianami 2:2 (1:10. Poirytowany Franciszek Smuda mówił po meczu, że prowadzona przez niego drużyna nie jest Realem Madryt i takie mecze mogą i będą się zdarzać. Kilka dni później znowu remis - tym razem w Warszawie z Polonią 1:1 (1:0). Za to 4 listopada miarka się przebrała. Łodzianie przegrali na swoim boisku z ŁKS Łomża 1:2 (0:2), a poirytowani kibice przerwali nawet doping. Za to w ostatniej potyczce jesieni pokonał na wyjeździe groźną Lechię Tomaszów Mazowiecki 2:1 (1:1) i został mistrzem jesieni, choć z takim samym dorobkiem punktowym jak Sokół Aleksandrów (34).
Za to rundę wiosenną rozpoczęła drużyna Franciszka Smudy od wygranej z Victorią Sulejówek 2:0 (1:0), a gole strzelali pozyskani przed rundą Słowacy Robert Demjan i Marek Zuziak. Kiedy 17 marca łodzianie polegli w Nowym Dworze 1:2 (1:0), Franz Smuda wypalił po meczu, że dobry Widzew można zobaczyć w kinie, bo jego drużyna grała fatalnie. Dlaczego w kinie? Akurat tego dnia w Sukcesji miała miejsca premiera filmu dokumentalnego „Broendby - ziemia obiecana”. Potem nieco emocje wyciszyły się, bo widzewiacy pokonali w meczu na szczycie Sokół Aleksandrów 2:1 (1:0). Pokonanych prowadził wówczas Piotr Kupka, obecnie trener jednej z młodzieżowych drużyn klubu z Piłsudskiego.28 kwietnia potwierdziło się, że łodzianie mają kompleks Huraganu Morąg. Zremisowali na swoim boisku 1:1 (1:1) dzięki samobójczemu trafieniu Tomasza Szawary. 12 maja, a więc w 28.kolejce grupy pierwszej III ligi mecz na szczycie rozegrano za to w Aleksandrowie, gdzie Sokół przegrał z Lechią Tomaszów trenera Bogdana Jóźwiaka aż 0:6 (0:3). Tak wysoka porażka była szokiem dla fanów Sokoła. Lechia zasygnalizowała zaś, że bije się z Widzewem o II ligę. Jak się potem okazało rzeczywiście pojedynek tych drużyn na finiszu był pasjonujący. 23 maja łodzianie zmierzyli się w Łowiczu z Pelikanem Marcina Płuski. Prezes „Ptaków” motywował swoich piłkarzy premią pieniężną, ale nic to nie dało. Miejscowi polegli aż 1:4 (0:1). Za to 9 czerwca na stadionie określany przez fanów Widzewa „Sercem Łodzi” przyszło ponad 17.000 kibiców. Grały dwie najlepsze drużyny, czyli Widzew i Lechia, a skończyło się na 0:0. Tak to rozsierdziło Franza, że po meczu nie podał ręki trenerowi Lechii, byłemu widzewiakowi zresztą Bogdanowi Jóźwiakowi i wypalił : „spierd...j, nie będę się z tobą równał gówniarzu”. Piłkarze Widzewa „poproszeni” zostali za to przez kibiców pod trybunę tych najwierniejszych i tłumaczyli się z remisu, który był ich porażką. Za to „pętla na szyi” Franciszka Smudy zaczęła się zaciskać. Fani Widzewa już go nie kochali. 16 czerwca, w ostatniej kolejce sezonu, prowadził już łodzian w meczu wyjazdowym z Sokołem Ostróda Radosław Mroczkowski. Po dramatycznym meczu goście wygrali 3:2 (0:1), a dwa gole strzelił Daniel Świderski, którego poprzedni trener sympatią nie darzył. Niektórzy fani łodzian porównali to spotkanie do tego z Brorndby w Kopenhadze, które rozegrano w 1996 roku. Może i na wyrost, ale niech będzie. Faktem za to jest, że ówczesny sternik łódzkiego klubu Przemysław Klementowski popłakał się z radości, a łzy wielkie niczym grochy płynęły mu po policzku. Łez nie wstydził się także redaktor widzew.tv Marcin Tarociński. Za to pod stadionem czekało na piłkarzy kilka tysięcy ludzi, którzy długo potem fetowali swoich bohaterów. Ci wyszli do nich w koszulkach z napisem „Awans jest nasz”. I tak oto zakończyła się dwuletnia przygoda widzewiaków z III ligą. Za to Radosław Mroczkowski podpisał po tym meczu dwuletni kontrakt z Widzewem. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Widzew miał trzech trenerów, nie był Realem, był za to w kinie - łódzkie Nasze Miasto

Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto