Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karambol w Kowiesach: Dyspozytor potwierdza, że był chaos między służbami

Jarosław Kosmatka, Sławomir Burzyński
Poniżej zapis rozmowy dyspozytorów Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi i Falck Medycyna, którzy zajmowali się akcją ratunkową po karambolu w Kowiesach. Wynika z nich, że akcja ratowników medycznych była nieskoordynowana.

Kontrolerzy z NFZ dotarli do wszystkich jednostek medycznych zaangażowanych w akcję ratunkową po karambolu w Kowiesach. "Dziennik Łódzki" dotarł do niepublikowanych jeszcze nagrań rozmów pomiędzy dyspozytorami Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi oraz Falck Medycyna Polska.

TRANSKRYPCJA CZĘŚCI ROZMOWY Z NAGRANIA
W - dyspozytor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi
F - dyspozytorzy Falck Medycyna

F: - Tam są ludzie w samochodach uwięzieni - czerwoni.
W: - ja wiem, no...
F: - A tam nie ma karetek, podobno nie macie
W: - Bo stoją z drugiej strony... Tam stoją 4 karetki

(...)

F: - Słuchaj, ja ci wysyłam. Ode mnie chłopaki mówią, że tam jest tragedia. Jeszcze ci "eskę" [przyp. red. ] jedną wysyłam.
W: - No to dobra...
(...)
F: - Słuchaj, weź ogarnij tam kogoś, kto tym zarządza, bo będzie z tego problem duży
W: - Mam takich ludzi, że wiesz, że nawet... ich też panika tam ścięła wszystkich na tym miejscu
F: - Panika... No to niech któryś się ogarnie.

(...)

F: - Dlaczego wasz lekarz, którt dojechał pierwszy, odjechał z miejsca zdarzenia?
W: - Dzieciaka mieli. Lot nie wziął mi dzieciaka. Mam ciężki stan dzieciaka.
F: - Rozumiem. Czyli koordynator odjechał z miejsca zdarzenia, pomimo że była karetka z Białej Rawskiej pierwsza na miejscu?
W: - No była z Białej Rawskiej. Tak, no...

(...)

W: - Ten lekarz, który tam jest. Nasz [przyp. red. WSRM], który był na tej "esce" raz odwoływał waszą karetkę [przyp. red. Falcka]. Później okazało się, że brakuje... I tak, że tak powiem, wcięło wszystko, że nawet ciężko się jest dogadać. Dopiero później przyjechał ratownik mój przyjechał ze Skierniewic, który coś konkretnie mi powiedział. (...)

(...)

F: - Tylko chodzi o to, że tam stoi mój ratownik i robi triaż. Rozumiesz? Bo nikt nie zrobił triażu.
W: - No to wiem, że lekarz nie zrobił triażu.
F: - Ja rozumiem, że piszecie raport na ten temat.
W: - Ale on tam ma jeszcze w ogóle jakiś ludzi, którzy nie są w karetkach?
F: - Jeszcze nie wiadomo ile, bo są jeszcze w jakiś samochodach, gdzieś tam powciskani pod tiry

______
Krzysztof Niedźwiedzki, lekarz ze Skierniewic, który kierował zespołem ratowników karetki z Wojewódzkiej Stacji ratownictwa Medycznego w Łodzi podczas sobotniego karambolu na S8, już po opublikowaniu pierwszych zapisów rozmów dyspozytorów w rozmowie z nami w ostatnią środę podkreślał, że dotrzymał procedur.

– Byłem w tamtym momencie koordynatorem, załogi wszystkich karetek wiedziały, co mają robić i kogo zabierać. Gdy najciężej ranni byli już zapakowani, zdałem koordynowanie akcją strażakowi dowodzącemu ze Skierniewic i zawieźliśmy do Łodzi czteroletniego chłopca z subaru. Początkowo był w dobrym stanie, potem jednak okazał się, że jest zagrożenie życia, miał obrażenia głowy i klatki piersiowej. Z Łodzi do Skierniewic wróciłem o 4 rano, do karambolu już nas nie potrzebowano – relacjonuje Krzysztof Niedźwiedzki.

Lekarz opowiada, że rzeczywiście początkowo brakowało karetek i czuł niemoc. Samo dotarcie do miejsca karambolu było utrudnione, bo gdy jechał ze Skierniewic w kolumnie z samochodami straży pożarnej i policji, nagle w Woli Pękoszewskiej pojawiła się ściana mgły, gęstej jak mleko.

Po ostatnich, ujawnionych przez „Dziennik Łódzki” nagraniach rozmowy (patrz powyżej) dyspozytora Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi z dyspozytorem Falck Medycyna, prywatnym dostawcą usług ratownictwa medycznego padły sugestie, że winę za totalny bałagan i rozgardiasz służb ratowniczych może ponosić właśnie lekarz ze Skierniewic.

Dyspozytor Falck Medycyna pytał dyspozytora z pogotowia w Łodzi: „Dlaczego wasz lekarz, który dojechał pierwszy, odjechał z miejsca zdarzenia?”.

Krzysztof Niedźwiedzki nadal zapewnia, że działania załogi jego karetki były jak najbardziej prawidłowe.

– Zostało już to wyjaśnione. Kilkudziesięciu świadków potwierdza, że wszystko zostało zrobione jak należy. To takie pieprzenie głupot przez Falcka i z tego może być proces sądowy. Proszę się nie sugerować konkurencją, bo tu chodzi o miliony z przyszłorocznych kontraktów – mówi lekarz.

Czytaj więcej w "ITS" z 9 maja

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rawamazowiecka.naszemiasto.pl Nasze Miasto