Grzegorz Wojciechowski: polskie rolnictwo potrzebuje stabilności

Czym zajmował się Pan poza polityką?

Przede wszystkim byłem rolnikiem, prowadziłem i nadal prowadzę to samo gospodarstwo. Przez 20 lat byłem biegłym sądowym z zakresu rolnictwa, byłem też nauczycielem w technikum rolniczym oraz pracownikiem ARiMR.

Jak do tego doszło, że zaangażował się pan w działalność polityczną?

W 1991 roku zostałem przewodniczącym Solidarności Rolniczej województwa skierniewickiego. Przez dwie kadencje byłem radnym gminy, później także radnym sejmiku, senatorem, a teraz jestem posłem.

Jak ocenia Pan kończącą się kadencję? To był trudny czas dla polskiego rolnictwa?

Tak, to był bardzo trudny czas, ale to też był czas sprawdzianu. Polskie rolnictwo zdało go bardzo dobrze. Można mieć Abramsy, Patrioty, ale trzeba przede wszystkim mieć żywność, tu, na miejscu. Wielkie fermy może wróg zniszczyć, ale trudno wyobrazić sobie, że ktoś zniszczy pojedyncze rodzinne gospodarstwa i to one odpowiadają za bezpieczeństwo strategiczne Polski. To także gospodarstwa, które produkują dobrą, zdrową żywność i to powinniśmy wykorzystywać.

Jakie zadania realizował Pan w mijającej kadencji i z których z nich jest Pan najbardziej zadowolony?

Pierwsza inicjatywa to Plan Strategiczny Wspólnej Polityki Rolnej, który przygotowałem i który został poparty przez wszystkie organizacje związkowe. Na jego podstawie ministerstwo przygotowało swój plan.

Przygotowałem także Kodeks Rolny, który wprowadza podstawowe zasady relacji rolnictwo-państwo i pozwala na sprawne funkcjonowanie gospodarstw rodzinnych. Obecne zasady utrudniają np. korzystanie z programów rolniczych czy przekazywanie gospodarstwa. Wystarczy, że rolnik umrze, ma wypadek i już jest problem. Kodeks reguluje także m.in. kwestie kontroli w gospodarstwach i ich dziedziczenia.

Z jakimi postulatami chciałby Pan przede wszystkim dotrzeć do wyborców w zbliżających się wyborach?

Ważna dla mnie jest stabilizacja polskiego rolnictwa, tak aby gospodarstwa mogły nadal funkcjonować, żeby miały jak najniższe koszty oraz niezależność od dostaw zewnętrznych. W wypadku gospodarstw mniejszych chciałbym położyć nacisk na sprzedaż bezpośrednią.

Jeżeli otrzyma Pan mandat na kolejną kadencję, to jakie sprawy zamierza Pan podejmować w Sejmie?

Mamy ustawę o ochronie gruntów rolnych, a nie chronimy gospodarstw. Przy budowie nowych dróg powstają przejścia dla dzikich zwierząt, a nie ma przejść dla krów. Zależy mi na zmianie tego stanu rzeczy.

Chciałbym też postawić na dobrze zorganizowane szkolnictwo zawodowe. Niestety dziś jest z tym znaczny problem. Absolwenci po kilku latach szkoły nie mają uprawnień, które ktoś może zrobić w miesiąc. Kogo wybierze pracodawca?

Brakuje nam w szkołach zawodowych nauczycieli-praktyków. Dziś właściwie nie mogą oni w szkole zrobić awansu, więc nie podejmują tam pracy. Za mało jest w Polsce szkół, które przygotowywałyby młodych ludzi do prowadzenia gospodarstw rodzinnych.

Ważny temat to ubezpieczenie wdowie, zwłaszcza w rolnictwie. Warto byłoby do tego wrócić.

Spory problem to wykluczenie komunikacyjne. Wiele już zostało zrobione, zwłaszcza w kwestii dróg, teraz dobrze byłoby zadbać o siatkę połączeń. Być może warto częściowo oprzeć się o OSP – żeby druhowie mogli np. zawieźć kogoś do lekarza. Warto również rozwinąć możliwości OSP do udzielania pomocy przedmedycznej, bo w terenach wiejskich to ona zwykle jest pierwsza na miejscu zdarzenia.

Dziękuję za rozmowę.