Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Film „Psy 3. W imię zasad”: „Psy” szczekają, kinematografia idzie dalej [PSY 3 RECENZJA]

Redakcja
Siła trzeciej odsłony „Psów” polega na tym, że szczególnie na tle zaspokajającej współczesnego widza i czytelnika bezwartościowości i bezguścia, od strony realizacyjnej i aktorskiej to pełen profesjonalizm. Kłopot jednak w tym, że profesorom zabrakło zajmującej opowieści.

Ćwierć wieku Franciszek „Franz” Maurer przesiedział w więzieniu za pięciokrotne zabójstwo. Minęło dwadzieścia pięć lat, tak długo trzeba było na ten moment czekać, a zarazem jak złośliwie szybko ów czas zleciał tym, co pozostali na powietrzu. Do nostalgii, przemijania, schorowanej starości i wyrzucania na śmietnik życia tych, którzy jeszcze, zdawałoby się, chwilę temu stanowili o prawach istnienia mocno się nowa produkcja Władysława Pasikowskiego odwołuje. Dawni znajomi Maurera albo dorabiają jakimś marnym zajęciem, albo umierają na raka prostaty, albo żyją z renty piastując społecznie stanowisko prezesa związku działkowców. Młodzi „chłopcy z miasta” mają ich za „kostki w pisuarze”, proponując spędzenie ostatnich lat na dworcu. Stare kontakty są nieaktualne, nowa rzeczywistość głównie boli, za przeszłość można co najwyżej wznieść toast. Za żywych i martwych, zawsze wiernych. Zasadom.

Kolosalnym walorem pierwszych „Psów” - niedocenionym podczas premiery w 1992 roku, a wyraźnie widocznym z dzisiejszej perspektywy - była celna, intensywna odpowiedź na ówczesną sytuację i nastroje. „On coś wie o publiczności, czego ja nie tylko nie wiem, ale nawet nie chciałbym wiedzieć” - mówił wtedy o Pasikowskim Andrzej Wajda. Coś się kończyło, coś się zaczynało; wśród odrzucanych i składanych na nowo norm „Psy” z ekspresją moralitetu domagały się czytelnych zasad. „Psom” Anno Domini 2020 na współczesność zareagować trudno: zasad już nie ma; dawne podziały są absurdalne, bo ich bohaterowie zaczynają cierpieć na demencję; „maczystowskie” prężenie torsu nieco śmieszy, a może nawet zakończyć się w sądzie; twarda męskość coraz rzadziej wyraża się wypiciem litra na głowę. Punkty odniesienia są w ruinie, walczący o sprawiedliwość, stają przeciwko sobie. Pasikowski zdaje się nie kryć, że to, co zrobiliśmy z naszą wolnością w czasie, gdy Franz był jej pozbawiony, woła o pomstę - tylko, że mściciele za bardzo sił i zdrowia już nie mają. Pozostaje na tyle, na ile to możliwe alienowanie się z rzeczywistości, wyłuskiwanie z niej bliskich sobie elementów, nie poddawanie się jej natarczywości. Albo ostateczny z nią rozrachunek. Odpowiedzią zostaje przypomnienie, że z fachowością jest jak z jazdą na rowerze - nie zapomina się jej i nie traci ona na znaczeniu, nawet w okresie popularności Vega-amatorszczyzny.

„Psy 3” są filmem dzisiejszym w tym sensie, że podkreślają brak obowiązku i konieczności podążania drogą, uznawaną za nowoczesność polskiego kina. Zasad pozbyliśmy się w „realu”, dajmy im przetrwać w kinie: niech to będą chociaż kanony konstrukcji opowiadania i przenoszenia go na ekran. Jeszcze paru „ostatnich sprawiedliwych” pozostało...

Przyjemnością pracy w takiej produkcji dzielą się z publicznością aktorzy - tu nie ma złych ról. Ba, Cezary Pazura już dawno na ekranie nie zagrał tak dobrze. Bogusław Linda to w każdej scenie klasyk, świetni są Jan Frycz, Sebastian Fabijański, Tomasz Schuchardt, Mirosław Baka, Wojciech Zieliński, Eryk Lubos oraz Marcin Dorociński, który jako Wit wywołuje naturalne skojarzenia (a i swoisty dialog) z „Pitbullem”. Z klasą dopieszczone są epizody, nawet jeżeli wiele postaci pojawia się głównie dla poruszenia sentymentalnych nut (ach, te skomponowane przez Michała Lorenca!). Przypominających również, jak bardzo nam brakuje Jana Machulskiego (major Walenda)...

I może właśnie mało - jak można odnieść wrażenie - poruszająca reżysera i scenarzystę współczesność sprawiła, że pretekst do spotkania się takiej grupy profesjonalistów na planie jest dosyć miałki. Prezentowana nam historia jest za skromnie skrojona, jednowarstwowa, nadzwyczaj przewidywalna. Bohaterowie nie mają energii, a gdy ta się nie udziela, mocno zaczynają razić nieprawdopodobieństwa, wprowadzenie zaś do finałowej strzelaniny (a właściwie małej wojny) rozczarowuje, miast wprawić w ekscytację. Nie znajdziemy tu bon motów, które można pochwycić i zabrać ze sobą po projekcji, brakuje kontrowersyjnej gry z tym, w czym żyjemy. Ale może też i czasy przestały sobie radzić z kontrowersyjnościami. Gdy w „dwójce” Franz mówił: „bandytą mogę być, nie politykiem”, miało to swą wymowę. Dziś spływa po delikwentach i wyborcach jak po kaczce...

Można powiedzieć, że „Psy” szczekają, a kinematografia poszła dalej. Jednak patrząc na to, co jest dzisiaj sensacyjno-rozrywkową alternatywą wobec kina Pasikowskiego, można nierzadko stwierdzić: niestety.

Psy 3. W imię zasad Polska sensacyjny, reż. Władysław Pasikowski, wyst. Bogusław Linda | OCENA ★★★☆☆☆

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Film „Psy 3. W imię zasad”: „Psy” szczekają, kinematografia idzie dalej [PSY 3 RECENZJA] - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto