Michał Tomczyk z Rawy Mazowieckiej za 3 tygodnie będzie obchodził 20. urodziny. Od kilkunastu lat zmaga się z chorobą, której lekarze nie potrafią jednoznacznie zdiagnozować ani znaleźć jej przyczyny.
Kiedy Michał przyszedł na świat, był zdrowy. Problem pojawił się, gdy miał 3,5 roku. Spadł z roweru i bardzo mocno uderzył się w głowę. Przekręciły mu się gałki oczne i opuściły powieki. Rodzice chodzili od lekarza do lekarza, ale ci uznali, że nic się nie dzieje.
W drugiej klasie podstawówki Michał nagle zaczął tracić wzrok. Podejrzenie padło na pozagałkowe zapalenie nerwów wzrokowych. Leczenie sterydami pomogło. Do czasu. W piątej klasie pojawił się zez rozbieżny prawego oka. Nie obyło się bez kolejnych wizyt w szpitalach.
– Najgorzej było w 2006 i 2007 r. Michał bardzo się męczył. Dziwnie oddychał, miał silne bóle czołowe i nie trafiał w drzwi czy na krzesło. Miał zachwiania równowagi – wspomina pani Marzena, mama nastolatka.
Padła diagnoza. Rozsiane zapalenie konaru mózgu i rdzenia. Dodatkowo wykryto częstoskurcz nadkomorowy. Były więc kolejne tygodnie w szpitalu.
– Najgorszy nawrót choroby nastąpił w styczniu 2010 r. Syn dostał napadu padaczki. Utworzyły się nowe ogniska zapalne w głowie. 5 miesięcy spędził w szpitalu – mówi pani Marzena.
Kiedy Michał skończył 18 lat, nie mógł się dłużej leczyć w Centrum Zdrowia Matki Polki. Jako dorosły, sam musiał sobie poradzić. Rodzice jeździli z nim do różnych lekarzy specjalistów i wielu szpitali. Szukali ratunku dla syna, ale lekarze nie wiedzieli, jak go leczyć. Przeszedł mnóstwo badań, które nie dają konkretnej odpowiedzi. Lekarze w Łodzi podejrzewają u niego chorobę mitochondrialną, ale wyniki badań temu zaprzeczają.
Na wizytę u specjalisty trzeba czekać miesiącami. Szybciej jest prywatnie. To wiąże się z dużymi kosztami. Oprócz tego dochodzą leki, które Michał musi codziennie przyjmować. Pieniądze topnieją jak lód...
Marzena Tomczyk wysłała dokumentację syna do Krakowa do oddziału chorób rzadkich. Liczyła, że może wreszcie tu ktoś poda jasną diagnozę, bo ilu lekarzy, tyle zdań. Michałowi zmieniono leki. Wystąpiły skutki uboczne. Chłopcem tak rzucało, że nie można go było utrzymać. Po powrocie z leczenia w Krakowie, Michał już nie chodzi. Osłabł mu wzrok i słuch. Przechyla się na prawą stronę. Ma powyginane palce. Wszystko trzeba koło niego zrobić.
– Choroba postępuje, ale się nie poddajemy i wierzymy, że Michał będzie jeszcze chodził. Cały czas szukamy przyczyny choroby i nie odpuścimy – zaznacza mam nastolatka.
Aby wesprzeć Michała Tomczyka, uczniowie z ZSP im. Reymonta w Rawie organizują dla niego zbiórkę pieniędzy. Kwesta odbędzie się w niedzielę, 6 kwietnia pod trzema rawskimi kościołami. Przed klasztorem oo. Pasjonistów będzie kiermasz ze świątecznymi ozdobami.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?