Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dąbrówka mówi NIE dla biogazowni. Mieszkańcy Pomorza zaciekle protestują

Karol Szymanowski, Edyta Litwiniuk
Karol Szymanowski
Odnawialne źródła energii nadal budzą lęk mieszkańców i spotykają się z licznymi protestami. Mieszkańcy wsi Dąbrówka w gminie Borzytuchom chcą oprotestować planowaną budowę biogazowni w ich najbliższej okolicy. Obawiają się przede wszystkim nieznośnego fetoru. Zamierzają zaalarmować ministra środowiska.

- Nie chcemy dostawać przysłowiowej trutki na szczury. Mało tego, ciężki transport i hałas uczynią z naszej spokojnej wioski ruchliwą miejscowość. Dlatego dla biogazowni w Dąbrówce mówimy stanowcze ,,nie" - mówi wzburzony jeden z przeciwników inwestycji. Mieszkańcy Dąbrówki przygotowują już list protestacyjny z podpisami, który ma trafić do rąk wójta Witolda Cyby.

Nieco spokojniej patrzy na sprawę sołtys Dąbrówki. Jego zdaniem, protesty wynikają z braku informacji na temat funkcjonowania biogazowni ze strony samego inwestora.

- Tak naprawdę powinien przyjechać i wytłumaczyć mieszkańcom, na czym to polega - komentuje Wiesław Husak, sołtys wsi.
Zdaniem gospodarza gminy, to przedwczesna inicjatywa przeciwników biogazowni.

- Doszły mnie głosy, że pojawiły się protesty. Uważam jednak, że jest kilka miejsc, które można przeznaczyć na lokalizację biogazowni. Poza tym nie robiliśmy żadnych spotkań z mieszkańcami, ponieważ tak naprawdę to miejsce nie jest wyznaczone urzędowo. Mało tego, gmina nie jest ani udziałowcem, ani inwestorem. Do naszych zadań należało zorientowanie się, ile płodów rolnych dostarczaliby nasi rolnicy - tłumaczy wójt.

Inwestor, Kazimierz Łopaciński z Tomaszowa Mazowieckiego, w Borzytuchomiu po raz pierwszy pojawił się na sierpniowej sesji Rady Gminy. Opowiadał miejscowym radnym o chęci budowy biogazowni, którą pragnie sfinansować samodzielnie, wykładając na ten cel blisko 20 mln zł. Przedsiębiorca uważał, że najlepszym miejscem do budowy nowej inwestycji jest Dąbrówka. Mieszkańcy wsi są temu przeciwni.

- Nie określiliśmy, że Dąbrówka jest jedyną lokalizacją. Wszędzie są obawy. Każdy ma prawo do wyrażania opinii i my to szanujemy. Stereotyp śmierdzącej biogazowni jednak nadal panuje. Ta biogazownia byłaby rolnicza, a tym samym beztlenowa - przekonuje Cyba.

Wójt jest pewny, że inwestycja przyniesie spore korzyści całej gminie i jest dużą szansą na jej rozwój.
- Nasze zyski byłyby duże. Nie mówię tu tylko o 10 zatrudnionych osobach, ale też o około 400 tysiącach złotych przychodów do budżetu gminy. Moglibyśmy też tanim kosztem ogrzać budynki mieszkalne - zapewnia.

One nie mają negatywnego wpływu na środowisko
Z Hanną Dzikowską, dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, rozmawia Karol Szymanowski

Dlaczego plany budowy biogazowni spotykają się z tak licznymi protestami? Czy rzeczywiście są zagrożeniem dla mieszkańców i środowiska?
Naszym zdaniem, nie mają one negatywnego wpływu na środowisko. Zresztą otrzymują nasze uwarunkowania. Przynajmniej te, których wnioski do nas trafiają. Wiadomo, że biogazownie nie mogą powstać w bliskiej odległości od zwartej zabudowy.
Czy protesty mieszkańców wsi wynikać mogą z niedoinformowania ich o funkcjonowaniu takiej biogazowni?
To sam inwestor powinien być zainteresowany, by się spotkać z mieszkańcami i wyjaśnić zasady jej funkcjonowania. Władze gminy, w której biogazownia ma powstać, też powinny w tym uczestniczyć. Na takie spotkania powinno się też zaprosić ekspertów, którzy mają wiedzę na ten temat. Takie dyskusje są bardzo potrzebne. Mieszkańcy mają wtedy możliwość bezpośredniego zmierzenia się z tematem funkcjonowania biogazowni.
Czy mity mieszkańców o odpadowych i śmierdzących biogazowniach są prawdziwe?
Myślę, że nie. Najpopularniejsze są biogazownie rolnicze. Nie słyszałam jeszcze o takich, które bazują na innych odpadach. Jeżeli są składowiska odpadów komunalnych, które są odgazowywane, to też jest biogaz, jednak nigdzie się go nie przewozi. Wiadomo, że to sposób na wykorzystanie biogazu, który produkuje samo składowisko.

Protestowali też pod Lęborkiem
O budowie biogazowni w Lęborku zrobiło się głośno pod koniec ubiegłego roku. Wtedy lęborska spółka RKR, powołująca się na doświadczenia niemieckiej firmy C4 Energie AG, która jest jej udziałowcem i zbudowała m.in. biogazownię na wyspie Rugia, rozpoczęła starania o wydanie decyzji środowiskowej. Inwestor planował zbudować na działce przy ul. Majkowskiego w Lęborku biogazownię o mocy 2 MW, która miałaby przerabiać na energię kilkadziesiąt tysięcy ton kiszonki kukurydzy i żyta rocznie. Inicjatywa spotkała się z protestem mieszkańców i niektórych samorządowców. Zebrano kilkaset podpisów przeciwko powstaniu biogazowni. W wyniku tego i negatywnej opinii lokalnego sanepidu burmistrz Lęborka odmówił wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy biogazowni. Pełnomocnik inwestora decyzję tę zaskarżył do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Słupsku, a SKO... uchyliło ją w całości i samo określiło środowiskowe uwarunkowania. Inwestor może zatem zacząć starania o uzyskanie pozwolenia na budowę.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto